Kacper Leszczyński
ul. Wyszyńskiego 13/1
83-340 Sierakowice
http://geodezyjnie.pl
tel. 798 555 180
email: Kacper@geodezyjnie.pl
Kontakt
Co to przetamowania?
Jak pomierzyć przygotować się do pomiaru lasu?
Czym jest zakładanie stanowisk i pomiar tachimetryczny
Jak wygląda kameralne opracowanie mapy lasu
Spacer po lesie. Z każdym krokiem czuć lekkie podłoże. Korony drzew dają ukojenie w nieznośnie upalny dzień. Pełną piersią wdychasz czyste, rześkie powietrze. ZARAZ! HOLA HOLA! Kogo to słowa? Geodeta z pewnością zmienił by te kilka zdań! Według osób z branży, las to szarpanie się z miejscowymi krzakami, to zdarte nogi i ramiona. Las to bycie przemokniętym podczas kilku godzinnego stania przy instrumencie. Korony drzew chronią szczelnie nie tylko przed słońcem, ale również przed sygnałem z konstelacji satelitów. Totalny Brak zasięgu. Tubylcy (kleszcze i komary) już witają się z gośćmi.
Prawda jest jednak taka, że lasy są płucami naszej planety. A ogólna gospodarka wodna prowadzona przez ludzi oraz zmieniający się klimat ostatnich lat nie jest dla lasu luksusem. Lasy giną, a powoli my razem z nimi. I to na własne życzenie. Są jednak sposoby aby temu zapobiec. Po pierwsze zatrzymajmy lesie wodę!
Każda mapa do celów projektowych potrzebuje indywidualnego podejścia do problemu. Uwagę geodety przykuwają inne obiekty podczas wykonywania mapy do celów projektowych pod budynek jednorodzinny, a inne gdy potrzeba ułożyć sieć wodociągową. Jeżeli chodzi o las to ważne co w tym lesie ma powstać. Umówmy się, że nie każdy z nas zajmuje się budową pałacu w puszczy Noteckiej objętej ochroną Natura 2000. W moim przypadku chodziło o budowę przetamowań na rowach.
Czym jest przetamowanie?
Przetamowanie to tańsza wersja pozbycia się rowu w lesie. Konstrukcja takiego obiektu nie jest skomplikowana. Na odcinku 10 m zasypuje się rów. Nie zasypuję się go w całości. Chodzi o to by spiętrzyć wodę w rowie i zainicjować proces zamulania oraz jego zarastania. Wszystko po to by zatrzymać wodę w obrębie drzewostanu.
Cel również nie jest skomplikowany. Woda powinna być zatrzymana w obrębie drzewostanu. Las ma przetrwać i co za tym idzie dawać nam tlen oraz miejsce zamieszkania dla jeszcze większej ilość cholernych kleszczy
Cieszy mnie fakt, że mogłem uczestniczyć w tak ważnym przedsięwzięciu. Kto wie? Może również dzięki mnie nasze prawnuki będą miały gdzie zbierać jagody :) Bo las w którym przyszło mi pracować jest typowo jagodowy.
CEL INWESTYCJI
Wybudowanie elementu regulacji przepływu w otwartych kanałach naturalnych.
Regulacja polegająca na zatrzymaniu wody poprzez przetamowania.
W konsekwencji zamulenie rowów i zainicjowanie procesu sukcesji roślinnej.
Właściwie każdą z prac geodezyjnych należy zacząć od przeanalizowania problemu. Określenie obszaru pracy, dokonanie wizji terenowej, analizy dokumentów oraz ewentualnych uwag ze strony projektantów stanowią elementarny początek.
Każda mapa wiąże się określeniem dokładności zobrazowania terenu. Las stanowi niemałe wyzwanie w tym względzie. W większości przypadków uzyskanie dokładności rzędu 1 - 3 cm nie jest wymagane, ale w lesie nie małym wyczynem jest jest uzyskanie dokładności rzędu 10 cm.
Las = nie łatwe pomiary
Zleceniodawca wspominał o pomiarze w lesie. Zaznaczył, że teren jest nietypowy z naciskiem na lekko trudny.
Z lotu ptaka teren nie wygląda na lekko trudny. Teren nie wygląda nawet na bardzo trudny. Z lotu ptaka teren wygląda jak masakra w lasach równikowych lub tajga w środku małej Polskiej nadmorskiej miejscowości.
Praca miała polegać na opracowaniu dziewięciu map do celów projektowych w różnych częściach rezerwatu. Trzy z nich znajdują się w centrum lasu, pozostałe są na jego skraju.
Wizja terenowa dała troszkę nadziei na podjęcie jakichkolwiek pomiarów. Okazało się, że wzdłuż lokalizacji obiektów jest jakiś prześwit. Oczywiście, wykluczonym jest pomiar metodą GPS – czyli swawolne chodzenie z czarodziejską tyczką, ale daje to nadzieje na założenie stanowisk pomiarowych.
Faktycznie stanowiska udało się założyć. Maksymalna wysokość tyczki 5 metrów. Jest Sygnał. Nieoceniona radość! Ale cóż to? Góra tyczki jakby ożyła i próbowała się wyswobodzić.
Sposób nie do przyjęcia. Tyczka na 3.90 m dała fajne rezultaty. Czterokrotne pomiary tego samego stanowiska nie rozbiegły się znacznie. Wyniki się uśredni i mam stanowiska. Ufffff
Założone stanowiska to solidne podstawy pod tachimetrię czyli pomiar metodą biegunową. Może jak kiedyś zabraknie tematów to zrobię serię nudnych artykułów o metodach pomiaru dla przyszłej rzeszy geodetów? - tylko czy tachimetr będzie jeszcze w obiegu?
Generalnie rzecz w tym, że ze stanowiska o znanych współrzędnych (w tej sytuacji współrzędną określiliśmy metodą GPS) odmierza się kąt i odległość od punktu o również znanych współrzędnych (tzw. nawiązaniu). Dodatkowo w celu kontroli sprawdzamy się się na drugim punkcie o znanych współrzędnych (drugim nawiązaniu). Dzięki takiemu rozwiązaniu pomiar oparty o kąt i odległość jest sprawdzony. Wiemy na ile nasz pomiar tachimetryczny lub założone stanowiska mogły się "rozjechać" względem siebie. Innymi słowy jest to stanowisko oraz dwa nawiązania.
Skoro stanowiska zostały założone najtrudniejsza praca jest właściwie wykonana. Dzień można uznać za udany :) .
Piękny rezerwat opuściło pięć pierwszych kleszczy. Urokliwy las zostawił pamiątki w postaci poranionych rąk i łydek. Stopy przemierzyły pierwsze 20 000 kroków, ale stanowiska zostały założone, a to oznacza, że było warto!
Zleceniodawca położył nacisk na dokładnym przedstawieniu rowów na mapie. Nie było to łatwe, ponieważ rowy te w sporej części były już zamulone i często nikły w oczach. Widać było, że las bez ingerencji człowieka radził sobie bardzo dobrze samemu.
Dla zobrazowania ukształtowania terenu pomiar wysokościowy wykonałem również w pasie ok 30 m poza terenem rowów.
Las ponownie nas zaskoczył. Rezerwat okazał się szczelny dla sygnału LTE (czego się spodziewaliśmy) ale deszcz przepuszczał dosyć dobrze. 2.5 litra na m2 przez godzinę jest uciążliwy, a padało przez sześć godzin. Na szczęście pomiar tachimetryczny jest pomiarem w którym osoba przy tachimetrze nie specjalnie się rusza. W związku z tym przelewanie się wody w bucie uciążliwe było tylko podczas zmiany stanowiska. Stanowisk było jedenaście.
Jak to zwykle bywa, w trakcie prac powiększono wstępnie omówione zakresy. W tym przypadku wymagało to wyrzucenia tak zwanych "bagnetów". Bagnet to nic innego jak kolejne stanowisko. Konstrukcja bagnetu wyróżnia się brakiem zaczepienia. Aby mieć kontrolę na takim punkcie należy pomierzyć ten sam punkt z poprzedniego stanowiska i z założonego bagnetu sprawdzając dokładność położenia dwa razy mierzonego szczegółu.
Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy zwiększać zakresy pomiaru nie tworząc rozbudowanych ciągów pomiarowych.
Okazało się, że największym problem nie było jednak założenie stanowisk albo sam pomiar techimetryczny. Problemu nie stanowiły ani kleszcze ani lecąca po plecach strużka deszczu. Największym problemem było dojście do stanowisk. Dojście do stanowisk to nie zwykły spacerek. Spacer taki oznacza targanie na plecach tyczkę z kontrolerem i Gps'em, statyw, tachimetr, szkicownik, paliki, młotek i tyczki sygnalizacyjne. Taki spacerek urządza się po mokrym, gęstym lesie. Ot zwykły spacer geodety.
Ponadto dla zobrazowania wysokości całości obiektu zleceniodawca poprosił aby przedstawić rzędne terenu dookoła lasu. Dążąc do meritum, razem z kompanem przeszliśmy wiele, naprawdę wiele kilometrów z pełnym osprzętem. I w mojej ocenie to było najtrudniejsze.
Czym byłby pomiary gdyby nie możność późniejszego skartowania mapy. Na co dzień mapę wykonuje się na wcześniej sporządzonym podkładzie. Podkład mapowy dla lasu zwykle nie istnieje. Białą, zupełnie pustą kartkę papieru musisz zapełnić sensownym rysunkiem. Fajnie!
Po dwóch tygodniach oczekiwań, mapa została wprowadzono do bazy. Tym samym operat został pozytywnie zweryfikowany przez organy sprawdzające dokumentację techniczną geodety.
Nie ukrywam cieszy mnie fakt, że mój operat przeszedł weryfikację bez błędu. Podgik (Powiatowy Ośrodek Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej) w Lęborku staje się powoli moim ulubionym ośrodkiem dokumentacji.
Pomiar lasu nie jest prostym pomiarem. To trudny kawałek chleba. Miałem szczęście, że udało mi się założyć stanowiska metodą GPS. W przeciwnym razie ogrom prac byłby znacznie większy i wymagałaby przeprowadzenia ciągu przez cały obiekt.
Może się wydawać, że mocno psioczyłem na rezerwat, ale fakt jest taki, że chodź była to ciężka robota (fizycznie) to jestem rad, że się jej podjąłem.
Wiele mówi się o suszy w lasach. Fajnie było postawić pierwszą cegiełkę związaną z zatrzymaniem wody w rezerwacie.
Dziwi mnie tylko fakt że, nie znalazłem tam żadnej opony! Być może dlatego, że ciężko tam dojechać :D
Hej! Jeżeli masz jakieś doświadczenia z trudnymi pomiarami, lasem albo po prostu chciałbyś opowiedzieć ciekawą historyjkę którą można jakoś połączyć z tekstem powyżej zapraszam na grupę facebook.
"Geodezyjnie.pl".
To proste naciśnij ten przycisk!
lub zostaw komentarz poniżej